Magdalena Bąk: Szczeliny wszechświata (o książce Powieki wieków)

Magdalena Bąk pisze: Ostatni tom wierszy Jerzego Hajdugi zatytułowany Powieki wieków (2012) to lektura na wiele długich wieczorów, może nawet lat. Chociaż objętościowo liczy zaledwie trzydzieści utworów, napisanych w charakterystycznej dla poety ascetycznej formie, dotyka najważniejszych spraw ludzkich: wiary, jej zatracania, doświadczania obumierania świata, własnego ciała, odchodzenia ku wieczności bliskich osób.

 

 

Podmiot wierszy, choć wyobcowany, nie jest samotny. Każdy utwór to pamiątka różnych rodzajów bliskości z drugim człowiekiem, to wiersze-znaki, poetyckie świadectwa pełnych porozumienia spojrzeń, przyjaznych gestów, słów przywiązania, zwykłej, ludzkiej serdeczności. Wieczność w poezji Hajdugi jest bliska – jak przyjaciel i jak oddech wroga.

 

Otwierający tomik wiersz Pokątne noce określa najważniejsze tematy podejmowane przez poetę: śmierć matki, przemijanie siebie i świata. Cały tom przesycony jest egzystencjalnym niepokojem; to ten sam lęk, którym podszyte jest ludzkie życie zmierzające nieuchronnie ku śmierci:

 

jak długo klei się do muru

dłoń od śmierci mamy (…)

 

 

pod skrzydłami w szczelinie

śpimy razem

 

 

jaskółki i ja

 

Stosowana z upodobaniem elipsa buduje klimat niedopowiedzenia. Język poetycki utrwala ulotne chwile, spojrzenia, gesty. Taka skondensowana forma poetycka (bliska poetyce haiku) pozwala na mówienie o eschatologii bez popadania w egzaltację czy w rozpacz. Nie oznacza to jednak, że skrajne doświadczenia nie są udziałem podmiotu.

 

W liryku Zasmarkany żal czytamy:

 

płomyk od wczoraj ukryty w świecy

ja w łazience na brzegu wanny

 

 

sięgnąć po ręcznik higienicznie

na sznurze

 

 

takie twoje odchodzenie

 

Dwuznaczność, jaka powstaje w wierszu, to efekt kondensacji silnych emocji w bardzo zwięzłej formie wiersza. Każde słowo jest bardzo celnie i precyzyjnie użyte. Za pomocą zaledwie pięciu wersów poeta wyraził umieranie bliskiej osoby, rozpacz, żal i groźbę samobójstwa tego, który musi patrzeć na śmierć rodzica; groźbę na szczęście niespełnioną, szczeniacką (jeżeli w ten sposób interpretować tytułowy zasmarkany żal).

 

Amor vacui wyrażany w oszczędnej formie poezji Hajdugi w przedziwny sposób współgra z horror vacui podejmowanych tematów. Wiersz pod zwyczajnym tytułem Do domu zaskakuje i poraża poczynioną przez poetę obserwacją: ziemskie życie to cmentarz relacji, idei, marzeń – prawdziwe życie osiąga się dopiero w śmierci. Paradoksalnie, to życie jest przenicowane pustką, jest cmentarzem bez grobów bez dołów. Jedynie relacja ze zmarłą matką, spotkanie z nią po jej śmierci jest autentyczne, bliskie:

 

jest taki cmentarz bez grobów bez dołów

nocą gdy wracam z dworca na dworzec

 

 

ani gdzie uciec ani się wciągnąć

od słowa do słowa

 

 

wystarczy chwila zapalam papierosa

i już wiem gdzie będę rano

 

 

przecież u mamy ja cały w piachu

ona po łopatkę

 

Kilka rzeczowników z pierwszych dwóch dystychów (cmentarz, rozdroże, noc, grób, dół, dworzec) wywołuje cały szereg skojarzeń z pustką, samotnością, brakiem bliskości, autentyczności, miłości, z wyobcowaniem i prowizorycznością codziennego życia. Minorowy ton pierwszej części liryku równoważy puenta: u mamy, w jej śmierci nareszcie będzie podmiot u siebie; w śmierci będzie bezpieczny jak dziecko u matki. Takie skojarzenie uprawnia wieloznaczna gra słów i nakładanie się na siebie kilku obrazów poetyckich. Użyte w ostatnim dwuwersie słowa: piach i łopatka wywołują zarówno obraz cmentarza, jak i piaskownicy. To aluzja do śmierci matki, śmiertelności podmiotu, jak również obraz dziecięcej idylli, jeżeli zinterpretować słowa jako aluzję do zabawy w piaskownicy. Czas zaskakująco zawraca. Początek i koniec to proch.

 

Wykorzystywanie polisemii słów, lapidarna, eliptyczna forma wierszy, duża doza autoironii i dystansu do własnej egzaltacji, poczucie humoru sprawiają, że czytając ostatni tomik Jerzego Hajdugi, raz słyszymy nieubłagane po wieki wieków, a raz widzimy, jak wieczność do nas mruga, być może puszcza oko; widzimy zamykające i otwierające się powieki wieków.

 

Wnikliwa lektura wierszy Hajdugi przynosi nieoczekiwanie cel terapeutyczny, pozwalając oswoić własną przemijalność.

 

Magdalena Bąk

 

Recenzja ukaże się we czasopiśmie „Fraza” nr 1/ 2014.

Dodaj komentarz